Rok 2006
źródło: miesięcznik "Dobry Lot" - sierpień 2006
Lot Narodowy Barcelona 2006
Organizator
Organizatorem ze strony polskiej jest powstały 1 marca 2005 "Klub Barcelona Polska". Klub ten współpracuje z "Cureghem Centre", który od kilkudziesięciu lat organizuje ten najbardziej znany klasyk długiego dystnsu na świecie. Organizatorzy ze strony polskiej to: Krzysztof Łepuch, Ireneusz Łepuch, Dorota Łepuch, Kazimierz Wilmowicz oraz Zdzisław Kut (Belgia).
Koszowanie
Co roku staramy się wprowadzić coś nowego i coś ulepszać. W tym roku koszowanie było lepiej przeprowadzone niż w roku poprzednim. Każdy członek Komisji Wkładań i Komisji Zegarowej miał identyfikator. Tradycyjnie jest jeden punkt wkładań w Łęknicy. Koszowanie odbyło się 2 lipca 2006 roku od godziny 8.00 do 13.00. Przybyli hodowcy z okolic i różnych stron kraju: Warszawy, Opola, Jeleniej Góry, Torunia, Piły, Gorzowa Wlkp., Gdańska itd. Dla wszystkich hodowców przygotowano poczęstunek oraz napoje chłodzące. Była również ochrona. Na miejscu dla wkładających był parking strzeżony.
Transport
Odpowiedzialni za transport byli: Ireneusz Łepuch, Kazimierz Wilmowicz oraz Jan Olkowski (szef firmy "Dystans"). Gołębie załadowano do kabiny, której użyczył Mirosław Gajdecki z Przewozu. Podobało mi się, że jest współpraca - jedni hodowcy zabierają gołębie innych, aby dostarczyć je na punkt wkładań. Koszowaliśmy na oryginalnych listach belgijskich. Na miejscu wkładań gołębie dostają jedną obrączkę gumową (polską), w Belgii dostają drugą obrączkę i tajne hasło na skrzydło. Na lot z Barcelony zgłoszonych było ponad 400 gołębi, ale z różnych przyczyn włożono mniej. Po koszowaniu i zabezpieczeniu dokumentacji lotowej, zaopatrzeni w świadectwo weterynaryjne, ruszamy do Belgii. Na trasę wyjechaliśmy 2 lipca 2006 roku o 17.40, by rano jako ostatni koszujący dotrzeć do centralnego punktu w Belgii. Z transportem nie było żadnych problemów, ponieważ wszyscy jesteśmy kierowcami i gdy jeden prowadzi - dwóch odpoczywa. Około godziny 20, w okolicach Magdeburga - planowany postój. Gołębie są karmione i pojone. Karmiliśmy je kukurydzą - tak jak wszystkie gołębie w dodze do Barcelony. Około 7 rano docieramy na miejsce spotkania, gdzie oczekiwał nas Z. Kut i p. Turek (Polak z pochodzenia, który dobrze lotuje na krótkim dystansie). Po chwili docieramy do centralnego punktu wkładań, który mieści się w spedycji (opisywaliśmy go w roku ubiegłym). Tam jesteśmy serdecznie witani przez Notariusza Jana Donsa, Guy Libotte i innych. Przekazujemy dokumentację i gołębie. Nasza rola już się skończyła, a komisja z "Cureghem Centre" pracuje z naszymi ołębiami. W tym czasie jedziemy do znanych hodowców dalekiego dystansu: Germaina Imbrechta i Erica Limburga. Wracamy po południu. Gołębie zakoszowane, kosze puste. W tym roku zabrakło na starcie gołębi z Wielkiej Brytanii i Węgier, ponieważ nie dopuszczono ich ze względu na występujące w tych krajach ogniska ptasiej grypy. Znaczący wzrost naszych gołębi mile zaskoczył organizatorów i jeśli dalej tak pójdzie, to za kilka lat zostawimy za sobą Francję. Nie wybiegajmy jednak w przyszłość. Teraz jesteśmy na 4 miejscu. Koszowanie wygląda tak: my przekazujemy gołębie, a członkowie sami wyciągają gołębie, gumują i stemplują. Następnie gołębie są karmione i pojone. Nikt nie wie, jaką drugą obrączkę dostał gołąb (poza tymi, którzy to zapisują w dokumentach) i hasło na skrzydle. Komisja nie wie nawet, czyj jest to gołąb, ponieważ na listach nie ma nazwisk i dopiero druga komisja nanosi pozostałe dane. Prezydent "Cureghem Centre" Jan Dons zaprosił nas na uroczystą kolację.
W ubiegłym roku na lot z Barcelony włożyliśmy 131 gołębi, a w tym roku 319 sztuk. Cyfry mówią same za siebie. W naszy kraju nie brakuje entuzjastów dalekich dystansów, którzy przez lata nie mieli żadnych możliwości wykazania się. Komisja wkładaniowa miała zastrzeżenia do przygotowania polskich gołębi, a dotyczyło to ogólnej kondycji, tzn gołębie były za chude (miały zbyt małą wagę). Druga uwaga dotyczyła stanu upierzenia (zbyt suche upierzenie). Gołębie na lot z Barcelony są w transporcie prawie tydzień i później muszą jeszcze pokonać znaczną odległość, dlatego muszą mieć bak z energią załadowany do pełna! Jestem pewien, że gdyby gołębie prezentowały jeden poziom przygotowania, wyczyn byłby dużo lepszy. Zastrzeżenia dotyczyły 80% polskich gołębi i tylko 20% było dobrze przygotowanych.
Później odwiedzamy kolegę p. Turka który ma piękne gołębniki. Tu również ugoszczono nas wspaniale. Na końcu jedziemy do Zdzisława Kuta, gdzie przyjmują nas również poczęstunkiem. Żona Zdzisława Kuta, pani Krystyna, znana jest z doskonałej kuchni i wspaniałych wypieków. Chcemy podziękować za pomoc i poczęstunki polskich hodowców.
Z Chatelet udajemy sie w drogę powrotną do Polski. Ja wysiadam na miejscu, a koledzy jadą dalej - do swoich domów.
To były niezapomniane przygody. Gołębie jechały do Barcelony, a my czekaliśmy niecierpliwie na start. Kto wygra? Gdzie przyleci pierwszy gołąb? W którym dniu?... Takie pytania nurtowały wszystkich tych, którzy posłali gołębie na najsłynniejszy lot świata.
W obronie lotu
W ubiegłym roku można było przeczytać różne wypowiedzi przeciwne organizowaniu lotu z Barcelony. Kto wypowiadał się? Dyletanci, którzy nie mają pojęcia o lotowaniu oraz ci, którzy nigdy nie doświadczyli adrenaliny w lotach dalekoch! Nie będę odpieral ataków, bo argumentacja przeciwników jest cieniutka i mija się z prawdą. To, że jest to lot twardy wszyscy wiemy. To, że nie jest dla wszystkich, nie dociera do przeciwników. Ze względu na odległość i warunki panujące na trasie jest lotem ciekawym dla prawdziwych pasjonatów, a nie malkontentów. Palenie papierosów szkodzi zdrowiu i doprowadza do ciężkich chorób, a nawet śmierci, jednak nikt nie zabrania palenia. Przeciwnicy lotu z Barcelony nieświadomie robią mu reklamę mówiąc i pisząc o nim. Lot ten idzie i rozwija się w dobrym kierunku. On nigdy nie będzie dla wszystkich. To jest lot dla elity i pasjonatów i dlatego tylko oni będą brali w nim udział. W Polsce jest wielu entuzjastów lotów długich i bardzo długich. Krytykuje się nas i lot z Barcelony ale co się robi w skali kraju na rzecz świadomego i dobrego wypuszczenia z lotów krótkich i średnich? Co się robi, aby nasze gołębie startowały w dobrych warunkach i wracały do domu w erze telefonii komórkowej i internetu? Często gołębie startują we mgle i deszczu a na trasie trafiają na burze i innego rodzaju przeciwności. Co roku w skali kraju ginie bezpowrotnie ok 1000000 (milion) gołębi! Proponuję, aby przeciwnicy lotu z Barcelony całą swoją energię skierowali na rzecz godnego startu gołębi o dobrego powrotu do macierzystych gołębników.
Ireneusz Łepuch