"Marcinowe Obyczaje"

"Marcinowe Obyczaje", to wydarzenie kulturalno-historyczne obchodzone w Lignowach Szlacheckich w dniu 11 listopada. Jest jednym z większych wydarzeń kulturalnych wsi, wpisane w kalendarzu imprez gminnych i powiatowych. "Marcinowe Obyczaje" zainicjowane zostały w 2004 roku przez panie z miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich. Bohaterem dnia jest św. Marcin, patron Kościoła Parafialnego w Lignowach Szlacheckich, opiekun ludzi chorych i biednych. W tym dniu odbywa się również odpust parafialny. Obchodzone jest także Narodowe Święto Niepodległości. Dzieci i młodzież wykonują program artystyczny, w którym śpiewają pieśni patriotyczne oraz przypominają sceny z życia św. Marcina i tradycje z nim związane. Św. Marcin na koniu w asyście św. Jadwigi - Królowej przemierza uliczki wsi, odwiedza ludzi starszych i chorych niosąc im radość, nadzieję i
rogaliki. To właśnie rogaliki "marcinki" stały się symbolem Marcinowego Święta, Święta ognia, światła, dawania i dzielenia się, a smakiem tych ciasteczek delektują się mieszkańcy, uczestnicy uroczystości i goście. W dniu tym rozstrzygnięty jest konkurs historyczny "Opowiadanie o św. Marcinie", w którym uczestniczy młodzież ze szkół podstawowych i gimnazjalnych z terenu powiatu Tczew.
Wszystkie te działania podnoszą świadomość regionalną mieszkańców i uczniów, pozwalają pielęgnować i rozwijać lokalne tradycje. Współorganizatorem tego corocznego święta oprócz Koła Gospodyń Wiejskich jest Zespół Szkół Katolickich im św. Jadwigi - Królowej z Tczewa. Do organizacji włączają się także: miejscowa jednostka OSP, sołtys i Rada Sołecka, Przedszkole i Szkoła Podstawowa, Miejski Ośrodek Kultury w Pelplinie oraz Fundacja Zamek w Gniewie. W poprzednich latach imprezę dofinansowywała Gmina Pelplin, Lokalna Grupa Działania "Wstęga Kociewia" ze środków Unii Europejskiej i Budżetu Państwa. W roku 2008 uroczystość realizowana jest w ramach Programu "Działaj Lokalnie VI" przez Kociewskie Forum Kobiet.
Mówiąc o św. Marcinie dodaje się zwykle "z Tours".
Jednak zanim święty został biskupem tego miasta, wiele się w jego życiu wydarzyło.
Urodził się ok. 316r. w Panonii (dzisiaj zach. Węgry) Panonia była wówczas prowincją rzymską, a ojciec Marcina - oficer w rzymskim wojsku - pełnił tam służbę.
Św. Marcin poszedł w ślady ojca i też przywdział płaszcz żołnierski. Z tego okresu jego życia pochodzi opowiadanie o wydarzeniu, które przesądziło o dalszych jego losach.
Pewnego mroźnego wieczoru, stacjonując w Galii, Marcin, jadąc konno, spotkał u bramy miasta Amiens (na północ od Paryża) półnagiego żebraka. Nędzarz kulił się z zimna. Wstrząśnięty widokiem takiego cierpienia, nie mając przy sobie nic, co mogłoby ulżyć niedoli biedaka, św. Marcin wydobył miecz, przeciął nim na pół swój wojskowy szynel i okrył nim zziębniętego żebraka. Scena ta na wiele stuleci stała się bardzo popularnym motywem w sztuce.
Konkurs "Opowiadanie o św. Marcinie"
Najlepsza praca w konkursie "Opowiadanie o św. Marcinie". Konkurs przeprowadzono podczas "Marcinowych Obyczajów" w 2008 roku. Autor opowiadania: Paulina Frost, uczennica klasy V b, Zespół Szkół nr 1 im. Jana Pawła II w Pelplinie.
"O świętym Marcinie, który pomógł pewnej Zosi"
Historia ta wydarzyła się dawno temu. W okolicach Lignów Szlacheckich mieszkała uboga rodzina z siedmiorgiem dzieci. Było im bardzo ciężko, brakowało wszystkiego, a szczególnie jedzenia. Pewnego lipcowego dnia na świat przyszło ósme dziecko. Była to śliczna dziewczynka o niebieskich oczach, której na chrzcie nadano imię Zosia. Dziewczynka rosła szczęśliwie, gdyż w biednej rodzinie nigdy nie brakowało miłości. Dziewczynka była dobrym i posłusznym dzieckiem, chętnie pomagała swoim rodzicom.
Kiedy skończyła 12 lat pierwszy raz poszła sama do lasu po chrust, choć szalała mroźna zima. Gdy grzęzła w wysokich zaspach, nagle ujrzała męską postać na koniu. Przestraszyła się bardzo i uciekła. Minęło kilka miesięcy, kiedy Zosia poszła ponownie do lasu, tym razem na spacer. Kiedy tak spacerowała zauważyła mężczyznę na koniu. Już zbierała się do ucieczki, gdy ów pan powiedział : "Nie bój się, jestem świętym Marcinem, patronem ludzi ubogich. Chcę ci pomóc. Proszę cię, żebyś chodziła co niedzielę do kościoła w Lignowach i prosiła Pana o łaskę, a ja wstawię się w tej intencji, aby twoja rodzina nigdy już nie zaznała głodu". Po tych słowach postać świętego zniknęła. Dziewczynka bardzo przejęła się tymi słowami.
Choć droga do Kościoła była bardzo długa i męcząca, dziewczynka systematycznie uczestniczyła w każdej niedzielnej mszy świętej. Po upływie roku mała bohaterka już z całą rodziną uczestniczyła we wszystkich mszach świętych, ponieważ jej rodzeństwo i rodzice widząc jej upór i wytrwanie w wierze postanowili modlić się wspólnie. Nie tylko w intencji poprawy swojej sytuacji i zdrowia, ale i aby żyć szczęśliwie.
Minął kolejny rok, kiedy do drzwi rodziny zapukał pewien nieznajomy, który przybył z wiadomością, że pewien krewny, który zmarł, zostawił im cały majątek. Od tego dnia rodzina już nigdy więcej nie zaznała nędzy i głodu, a Zosia modliła się każdego wieczora do Świętego Marcina, dziękując mu za spełnienie obietnicy.
Do dnia dzisiejszego duża Zosia codziennie pamięta o swoim duchowym opiekunie. Co roku uczestniczy w obchodach patrona swojego parafialnego kościoła w Lignowach Szlacheckich.
Cieszy się, gdy odwiedza ją na koniu Święty Marcin i częstuje rogalikami. Wie, że jego opieka zmieniła jej życie na lepsze.